piątek, 22 lutego 2013

Geniusz czy szarlatan?

Ci, którzy mnie znają (lub chociaż obserwują na Pintereście) wiedzą, że mam lekkiego szmirdla na punkcie Stonesów. Jestem posiadaczką nie tylko kolekcji ponad trzydziestu płyt, ale również niezliczonych biografii, albumów i filmów na temat zespołu. Mogłabym występować w Wielkiej Grze w temacie Życie i Twórczość The Rolling Stones:) W tym roku obchodzimy pięćdziesiątą rocznice powstania zespołu więc czuję się usprawiedliwiona, że ten temat znowu się tu u mnie pojawia.
Tym razem w postaci wpisu w wędrowniku Martyny. Żurnal nie ma narzuconego tematu, może jedynie lekką sugestię w postaci napisów na okładce " Coś co porusza, z życia wzięte...".
A życie i śmierć tego artysty poruszają mnie i to bardzo!
 Założyciel, pomysłodawca nazwy i współtwórca unikalnego klimatu zespołu. Fenomenalny muzyk, multiinstrumentalista, niestety równie szczodrze obdarzony talentem co wybitnie trudnym, makiawelicznym i destrukcyjnym charakterem. Przed dwudziestką miał już trójkę dzieci. Nie trzeba dodawać, że każde z inną dziewczyną. Pierwowzór hipisa:) Pierwszy z "elitarnego" grona dwudziestosiedmio-latków, którzy za artystyczną duszę i sławę zapłacili najwyższą cenę - cenę życia.
Będąc pod wpływem narkotyków i alkoholu utopił się, bądź został utopiony we własnym basenie.
Jego śmierć właściwie do tej pory pozostaje niewyjaśnioną zagadką. 




Wpis, jak zawsze u mnie powstał najpierw w wersji digi. Do jego stworzenia posłużyłam się tym rysunkiem znalezionym w sieci, autorstwa Alexa Abulara (gothicathedral).


W mojej wersji wygląda tak:


A tu coś do posłuchania i pooglądania:
"Paint it  Black" i Brian na sitarze (1965)
Och, uwielbiam te stareńkie nagrania Stonesów!

Pozdrawiam serdecznie



10 komentarzy:

  1. Interesujący post, proszę o więcej z tej kategorii ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Kocham Twoje wpisy do journali :)
    I nie wiedziałam aż tyle o Briana Jonesie, fajnie dowiedzieć się czegoś nowego :)

    OdpowiedzUsuń
  3. wpis genialny, jak zwykle zresztą :)
    a Twoja miłość do Stonesów - lekkim szmirdlem bym tego nie nazwała ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Poważnie?? Tak ich uwielbiasz? Fajnie sie dowiedzieć cos tak nowego o Tobie i to dzięki takiemu kapital emu żurnalowaniu....wpis cudowny!!! Bo pełen pewnej historii.

    OdpowiedzUsuń
  5. Mistrzyni normalnie - wpis swietny!
    Ja za nimi nie przepadam, choć mam do nich swego rodzaju szacunek, jeśli można tak powiedzieć. A ich zdj, które masz na Pintereście są naprwdę ciekawe i mogą być inspirujące:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Arte, to jest dzieło sztuki!!!! Geeenialne!

    OdpowiedzUsuń
  7. niesamowity jest! dziękuję raz jeszcze!

    OdpowiedzUsuń
  8. fajny wpis :) lubie takie ciekawostki :)

    OdpowiedzUsuń